Na ślubie mojej kuzynki ja z moim kuzynem (bratem Pani Młodej, świadkami były siostry Młodych) byłam odpowiedzialna za płatki róż. A mianowicie - kilka dni przed ślubem zadzwoniła do mnie ciocia (mama Pani Młodej) i poprosiła bym z moim kuzynem (gdy w kościele zobaczę, że on wychodzi) poszła do samochodu wziąć koszyczki z płatkami. I tak też zrobiłam - po błogosławieństwie, gdy Młodzi poszli do zakrystii podpisać dokumenty, my wyszliśmy z kościoła, wzięliśmy z auta te koszyczki i staliśmy już przed kościołem. Gdy część osób wyszła z kościoła (były to głównie osoby młode, dzieci) podchodziliśmy do każdego, żeby każdy sobie wziął garść płatków. Gdy młodzi wychodzili goście rzucali płatkami. Bardzo fajne to wyglądało i uważam, że było to dobrze zorganizowane. Świadkowie nie mieliby czasu się ulotnić z kościoła, a potem musieli iść z Parą Młodą podpisać dokumenty, więc też nie daliby rady.
A jeśli chodzi o tuby - moim zdaniem mało elegancko to wygląda. No i nie mamy gwarancji, że tuby nie zawiodą - mogą nie wystrzelić, albo wystrzelić za późno i już takiego fajnego efektu nie będzie.